Dziś tekst
wyjątkowo po polsku ( wersja hiszpańska pojawi się za jakiś czas) głównie dlatego, że dzisiejsza notka dotyczyć
będzie materiałów pomocniczych do nauki języków obcych w ogóle, stąd też
zarówno tematyka, jak i podane przykłady niekoniecznie będą się odnosić wyłącznie
do języka hiszpańskiego.
Dlaczego
mówimy o materiałach pomocniczych, a nie metodach? Głównie dlatego, że zebrane
przez mnie pomysły dotyczą bardziej usprawnienia procesu nauki języka obcego,
nie stanowią w żadnym wypadku „ nowej niezawodnej metody”gdyż taka nie
istnieje. Wbrew temu o czym zapewniają autorzy niemal wszystkich podręczników
do nauki języków obcych, nie ma jednej idealnej metody, bo każdy z nas jest
inny i każdy z nas musi wypracować swój własny system uczenia się. Ponadto, coraz
częściej zapominamy, że gwarancja powodzenia w opanowaniu danego języka zależy
od nas samych bardziej niż od przyjętej metody. Można powiedzieć, że mamy do
czynienia z tym samym mechanizmem, co w przypadku „ cudownych tabletek
odchudzających”, które kuszą nas wizją spadającej wagi bez naszego czynnego
udziału, co jest oczywiście bardzo naciąganą interpretacją rzeczywistości.
Przejdźmy
jednak do rzeczy. Omawiane przeze mnie sposoby pomocnicze podzieliłam na parę
grup. Pierwsza z nich to domowa wersja
skomercjalizowanych produktów.
Jakiś czas
temu na polskim rynku pojawiły się karteczki do nauki słówek i gramatyki tzw.
Fiszki. Sam pomysł jest ciekawy i , o ile wiem, ten produkt cieszy się sporym
powodzeniem. Sama kupiłam z ciekawości jedno opakowanie i stwierdzam uczciwie,
że mają one sporo zalet.
Po pierwsze : Są dosyć wygodną
alternatywą dla tradycyjnego zeszytu, gdyż istotnie siedząc w autobusie ( o ile
dorwie się miejsce siedzące) albo czekając w kolejce można się językowo
edukować.
Po drugie : w przeciwieństwie do
zeszytu pozwalają na dokonanie selekcji, czyli oddzielenie słówek, które już
umiemy, od tych, których nie możemy zapamiętać.
Po trzecie : są zbiorem słownictwa albo
wybranego zakresu gramatycznego „ gotowym do spożycia”. Nie trzeba się męczyć
z szukaniem i wypisywaniem potrzebnych
słówek albo tworzeniem list czasowników do nauki. Dla „ zapracowanych” wydaje
się to idealnym rozwiązaniem.
Po czwarte: Niektóre wersje fiszek
zawierają też rysunki, co znaczenie ułatwia zapamiętywanie , szczególnie
idiomów, które istotnie, w większości przypadków, są bardzo obrazowe.
Jednak mimo
niekwestionowanych zalet gotowego produktu, mnie po jakimś czasie przestał on
wystarczać, nie dlatego, żebym miał jakieś niedociągnięcia, ale właśnie
ponieważ nie jest on w stanie ( i nie może ) zaspokoić indywidualnych potrzeb
każdego użytkownika, bo jakby nie było nie jesteśmy robotami o identycznych
mózgach. Ponieważ z drugiej strony, sam pomysł na fiszki jest bardzo przydatny,
postanowiłam dostosować go do moich potrzeb.
Pierwsza zmiana : fiszki zaczęłam
produkować sama. Kupiłam zwykły blok techniczny ( oraz skuszona promocją blok
techniczny z kolorowymi kartkami), długą linijkę, mazaki w różnych kolorach i
kalendarzyk kieszonkowy. Przyłożyłam kalendarzyk do kartki z bloku
technicznego, żeby odmierzyć wysokość fiszki, tam gdzie kończy się górną
krawędź kalendarzyka zrobiłam kreskę, do której znów przyłożyłam kalendarzyk.
Do krótkich kresek przyłożyłam długą linijkę i dorysowałam ołówkiem
przedłużenie tym sposobem kartka jest podzielona na pasy, które wystarczy
poodcinać nożyczkami. Odcięte pasy zbieramy w kupkę, na początek kupki
przykładamy kalendarzyk i tam gdzie się kończy odcinamy brzeg nożyczkami. I tak
tniemy aż do końca pasów i otrzymujemy gotowe fiszki. Ja osobiście użyłam jako
wzoru kalendarzyka, bo wolę większe fiszki niż te proponowane przez różne
wydawnictwa, to po pierwsze. Po drugie, mój mózg bardziej stymulują fiszki
kolorowe z napisami wykonanymi kolorowymi mazakami. Po trzecie, na
własnoręcznie zrobionych fiszkach, możemy zawrzeć o wiele więcej słów. Możemy,
na przykład , stworzyć sobie swój własny słownik tematyczny, dajmy na to,
przerabiamy dział jedzenie,
wypisujemy więc na kartce wszystkie potrzebne nam słowa, a potem, po otrzymaniu
listy interesujących nas słów, przenieść je na fiszki.
W oparciu o
fiszki ( i w tym momencie nie ma znaczenia, czy chodzi o te domowe czy o te ze
sklepu) można również w pełni wykorzystać wyniki badań nad pamięcią. Otóż
okazuje się, że im dłużej powtarzamy dane słówko, tym lepiej zapada nam w
pamięć, co jednak zrobić z tymi, które w żaden sposób do głowy nam nie wchodzą?
Ja robię tak : co drugi lub co trzeci dzień sporządzam fiszki z około 20-30
nowych słówek, oczywiście uczę się ich i po skończonej nauce odkładam je do
małych foliowych torebeczek i wkładam do środka kartkę z datą. Za jakiś czas (
a konkretniej w momencie robienia nowego zestawu) wyciągam zestaw z poprzednich
dni i sprawdzam, czy pamiętam wszystkie słówka, jeśli okazuje się, że nie, te,
których mój mózg nie zanotował, przekładam do aktualnego zestawu i tak w
nieskończoność tudzież do momentu opanowania wszystkich słów.
Jeśli należycie do osób bardzo bardzo zorganizowanych ( ja, niestesty nie, chociaż nieustannie próbuję) można zastosować system tygodniowy. To znaczy : codzienne albo w ustalone dni tygodnia sporządzacie nowe fiszki z powiedzmy 10-15 słówkami, przed zrobieniem nowego zestawu, robicie powtórkę z poprzedniego/poprzednich, a w niedzielę robicie powtórkę generalną z całego tygodnia i zamykacie bazarek tygodniowy.
Oczywiście istnieją aplikacje internetowe tego typu ( o ile dobrze pamiętam program Profesor Henry wykorzystuje motyw codziennych powtórek), niemniej jednak mnie komputer rozprasza i wiem, że gdybym go włączyła nawet w celu zrobienia powtórki, szybko straciłabym kolejnych parę godzin na Facebooku, dlatego w moim przypadku wersja ręczna sprawdza się lepiej.
Jedynym minusem
tej metody jest pomieszanie słówek, niemniej jednak, ponieważ wszystkie moje
fiszki są w miarę uporządkowane, zawsze można je poodkładać do odpowiedniej
kupki, jeśli ktoś czuje taką potrzebę.
Drugim
produktem obecnym zarówno na rynku wydawniczym, jak i absolutnie wykonalnym w
warunkach domowych są naklejki z nazwami
przedmiotów w językach obcych. Sam pomysł nie jest chyba szczególnie
innowacyjny, bo moja koleżanka ze Stanów mówiła mi o tej metodzie dużo
wcześniej , niemniej jednak wydaje mi się warta przytoczenia.
Na samym
początku pomysł wydał mi się bardzo intersujący i faktycznie przydatny. Jednak
po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że nie do końca da się ją
zaaplikować w przypadku każdego mieszkania, bo nie sądzę, aby łatwo nam
przyszło oszpecić sobie meble, komputer albo inne domowe sprzęty, szczególnie
że z reguły uczymy się więcej niż jednego języka w związku z czym,
potrzebowalibyśmy więcej niż jedną naklejkę. Poza tym, wyobraźcie sobie minę
rodziców albo współlokatorów albo partnerów na widok zalepionego mieszkania. Jasne,
że znajdą się osoby, dla których względy estetyczne mają umiarkowane znaczenie,
ale przynajmniej u mnie taka opcja nie wchodzi raczej w grę.
Z drugiej
jednak strony sam pomysł słówka umieszczonego na naklejce nie jest zły. W
sklepie papierniczym kupiłam zestaw białych naklejek i umieszczam na nich albo
słówko z tłumaczeniem, albo same słówko w języku obcym albo jakiś w miarę
krótki idiom. Następnie naklejam taki twór na okładkę zeszytu, segregator,
piórnik, cos czego często używam i na co często patrzę i tym sposobem od
niechcenia zapamiętuję zawartość.
Wielu z Was pewnie pomyślało, że wszystko fajnie, ale takie robienie takich fiszek i wyklejanek zabiera mnóstwo czasu, owszem, ale właśnie o to chodzi w języku, żeby poświęcić mu czas i aktywować obie półkule mózgu ( za pomocą czynności manualnych, które niewątpliwie trzeba wykonać). Szybciej i łatwiej jest użyć aplikacji internetowej, tyle że ta metoda się sprawdza jeśli naszym celem jest zaliczenie sprawdzianu, a nie efektywna i długotrwała nauka języka obcego. Oczywiście do każdego należy wybór najlepszej dla niego metody nauki, ale jestem pewna, że niektórym z Was pomoce naukowe w postaci ręcznie zrobionych fiszek, przypadnie do gustu.
Pierwszą
grupę środków pomocniczych mamy już za sobą, w najbliższym czasie ( o ile ten
właśnie czas mi na to pozwoli) przejdziemy do drugiej grupy, czyli pomocy
niemożliwych do skomercjalizowania ( i całe szczęście, w końcu nie wszystko jest na sprzedaż ).
Gdyby jednak ktoś koniecznie był zainteresowany tylko gotowymi fiszkami, poniżej przeklejam adresy stron wydawnictw albo sklepów, które taki gotowy produkt oferują :
http://www.fiszki.pl/
http://www.matras.pl/pons-fiszki-angielski-slownictwo-podstawowe.html
Gdyby jednak ktoś koniecznie był zainteresowany tylko gotowymi fiszkami, poniżej przeklejam adresy stron wydawnictw albo sklepów, które taki gotowy produkt oferują :
http://www.fiszki.pl/
http://www.matras.pl/pons-fiszki-angielski-slownictwo-podstawowe.html
No hay comentarios:
Publicar un comentario