martes, 11 de junio de 2013

Materiały pomocne w nauce języków obcych



Dziś tekst wyjątkowo po polsku ( wersja hiszpańska pojawi się za jakiś czas)  głównie dlatego, że dzisiejsza notka dotyczyć będzie materiałów pomocniczych do nauki języków obcych w ogóle, stąd też zarówno tematyka, jak i podane przykłady niekoniecznie będą się odnosić wyłącznie do języka hiszpańskiego.



Dlaczego mówimy o materiałach pomocniczych, a nie metodach? Głównie dlatego, że zebrane przez mnie pomysły dotyczą bardziej usprawnienia procesu nauki języka obcego, nie stanowią w żadnym wypadku „ nowej niezawodnej metody”gdyż taka nie istnieje. Wbrew temu o czym zapewniają autorzy niemal wszystkich podręczników do nauki języków obcych, nie ma jednej idealnej metody, bo każdy z nas jest inny i każdy z nas musi wypracować swój własny system uczenia się. Ponadto, coraz częściej zapominamy, że gwarancja powodzenia w opanowaniu danego języka zależy od nas samych bardziej niż od przyjętej metody. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z tym samym mechanizmem, co w przypadku „ cudownych tabletek odchudzających”, które kuszą nas wizją spadającej wagi bez naszego czynnego udziału, co jest oczywiście bardzo naciąganą interpretacją rzeczywistości.



Przejdźmy jednak do rzeczy. Omawiane przeze mnie sposoby pomocnicze podzieliłam na parę grup. Pierwsza z nich to domowa wersja skomercjalizowanych produktów.



Jakiś czas temu na polskim rynku pojawiły się karteczki do nauki słówek i gramatyki tzw. Fiszki. Sam pomysł jest ciekawy i , o ile wiem, ten produkt cieszy się sporym powodzeniem. Sama kupiłam z ciekawości jedno opakowanie i stwierdzam uczciwie, że mają one sporo zalet.



Po pierwsze : Są dosyć wygodną alternatywą dla tradycyjnego zeszytu, gdyż istotnie siedząc w autobusie ( o ile dorwie się miejsce siedzące) albo czekając w kolejce można się językowo edukować.



Po drugie : w przeciwieństwie do zeszytu pozwalają na dokonanie selekcji, czyli oddzielenie słówek, które już umiemy, od tych, których nie możemy zapamiętać.



Po trzecie : są zbiorem słownictwa albo wybranego zakresu gramatycznego „ gotowym do spożycia”. Nie trzeba się męczyć z  szukaniem i wypisywaniem potrzebnych słówek albo tworzeniem list czasowników do nauki. Dla „ zapracowanych” wydaje się to idealnym rozwiązaniem.



Po czwarte: Niektóre wersje fiszek zawierają też rysunki, co znaczenie ułatwia zapamiętywanie , szczególnie idiomów, które istotnie, w większości przypadków, są bardzo obrazowe.



Jednak mimo niekwestionowanych zalet gotowego produktu, mnie po jakimś czasie przestał on wystarczać, nie dlatego, żebym miał jakieś niedociągnięcia, ale właśnie ponieważ nie jest on w stanie ( i nie może ) zaspokoić indywidualnych potrzeb każdego użytkownika, bo jakby nie było nie jesteśmy robotami o identycznych mózgach. Ponieważ z drugiej strony, sam pomysł na fiszki jest bardzo przydatny, postanowiłam dostosować go do moich potrzeb.



Pierwsza zmiana : fiszki zaczęłam produkować sama. Kupiłam zwykły blok techniczny ( oraz skuszona promocją blok techniczny z kolorowymi kartkami), długą linijkę, mazaki w różnych kolorach i kalendarzyk kieszonkowy. Przyłożyłam kalendarzyk do kartki z bloku technicznego, żeby odmierzyć wysokość fiszki, tam gdzie kończy się górną krawędź kalendarzyka zrobiłam kreskę, do której znów przyłożyłam kalendarzyk. Do krótkich kresek przyłożyłam długą linijkę i dorysowałam ołówkiem przedłużenie tym sposobem kartka jest podzielona na pasy, które wystarczy poodcinać nożyczkami. Odcięte pasy zbieramy w kupkę, na początek kupki przykładamy kalendarzyk i tam gdzie się kończy odcinamy brzeg nożyczkami. I tak tniemy aż do końca pasów i otrzymujemy gotowe fiszki. Ja osobiście użyłam jako wzoru kalendarzyka, bo wolę większe fiszki niż te proponowane przez różne wydawnictwa, to po pierwsze. Po drugie, mój mózg bardziej stymulują fiszki kolorowe z napisami wykonanymi kolorowymi mazakami. Po trzecie, na własnoręcznie zrobionych fiszkach, możemy zawrzeć o wiele więcej słów. Możemy, na przykład , stworzyć sobie swój własny słownik tematyczny, dajmy na to, przerabiamy dział jedzenie, wypisujemy więc na kartce wszystkie potrzebne nam słowa, a potem, po otrzymaniu listy interesujących nas słów, przenieść je na fiszki.


jak zrobić fiszki

fiszki home made

fiszka

kolorowa fiszka

domowa fiszka hiszpański

hiszpański fiszki poukładane




W oparciu o fiszki ( i w tym momencie nie ma znaczenia, czy chodzi o te domowe czy o te ze sklepu) można również w pełni wykorzystać wyniki badań nad pamięcią. Otóż okazuje się, że im dłużej powtarzamy dane słówko, tym lepiej zapada nam w pamięć, co jednak zrobić z tymi, które w żaden sposób do głowy nam nie wchodzą? Ja robię tak : co drugi lub co trzeci dzień sporządzam fiszki z około 20-30 nowych słówek, oczywiście uczę się ich i po skończonej nauce odkładam je do małych foliowych torebeczek i wkładam do środka kartkę z datą. Za jakiś czas ( a konkretniej w momencie robienia nowego zestawu) wyciągam zestaw z poprzednich dni i sprawdzam, czy pamiętam wszystkie słówka, jeśli okazuje się, że nie, te, których mój mózg nie zanotował, przekładam do aktualnego zestawu i tak w nieskończoność tudzież do momentu opanowania wszystkich słów. 


Jeśli należycie do osób bardzo bardzo zorganizowanych ( ja, niestesty nie, chociaż nieustannie próbuję)  można zastosować system tygodniowy. To znaczy : codzienne albo w ustalone dni tygodnia sporządzacie nowe fiszki z powiedzmy 10-15 słówkami, przed zrobieniem nowego zestawu, robicie powtórkę z poprzedniego/poprzednich, a w niedzielę robicie powtórkę generalną z całego tygodnia i zamykacie bazarek tygodniowy.

Oczywiście istnieją aplikacje internetowe tego typu ( o ile dobrze pamiętam program Profesor Henry wykorzystuje motyw codziennych powtórek), niemniej jednak mnie komputer rozprasza i wiem, że gdybym go włączyła nawet w celu zrobienia powtórki, szybko straciłabym kolejnych parę godzin na Facebooku, dlatego w moim przypadku wersja ręczna sprawdza się lepiej.

Jedynym minusem tej metody jest pomieszanie słówek, niemniej jednak, ponieważ wszystkie moje fiszki są w miarę uporządkowane, zawsze można je poodkładać do odpowiedniej kupki, jeśli ktoś czuje taką potrzebę.



Drugim produktem obecnym zarówno na rynku wydawniczym, jak i absolutnie wykonalnym w warunkach domowych są naklejki z nazwami przedmiotów w językach obcych. Sam pomysł nie jest chyba szczególnie innowacyjny, bo moja koleżanka ze Stanów mówiła mi o tej metodzie dużo wcześniej , niemniej jednak wydaje mi się warta przytoczenia.



Na samym początku pomysł wydał mi się bardzo intersujący i faktycznie przydatny. Jednak po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że nie do końca da się ją zaaplikować w przypadku każdego mieszkania, bo nie sądzę, aby łatwo nam przyszło oszpecić sobie meble, komputer albo inne domowe sprzęty, szczególnie że z reguły uczymy się więcej niż jednego języka w związku z czym, potrzebowalibyśmy więcej niż jedną naklejkę. Poza tym, wyobraźcie sobie minę rodziców albo współlokatorów albo partnerów na widok zalepionego mieszkania. Jasne, że znajdą się osoby, dla których względy estetyczne mają umiarkowane znaczenie, ale przynajmniej u mnie taka opcja nie wchodzi raczej w grę.



Z drugiej jednak strony sam pomysł słówka umieszczonego na naklejce nie jest zły. W sklepie papierniczym kupiłam zestaw białych naklejek i umieszczam na nich albo słówko z tłumaczeniem, albo same słówko w języku obcym albo jakiś w miarę krótki idiom. Następnie naklejam taki twór na okładkę zeszytu, segregator, piórnik, cos czego często używam i na co często patrzę i tym sposobem od niechcenia zapamiętuję zawartość. 

Wielu z Was pewnie pomyślało, że wszystko fajnie, ale takie robienie takich fiszek i wyklejanek zabiera mnóstwo czasu, owszem, ale właśnie o to chodzi w języku, żeby poświęcić mu czas i aktywować obie półkule mózgu ( za pomocą czynności manualnych, które niewątpliwie trzeba wykonać). Szybciej i łatwiej jest użyć aplikacji internetowej, tyle że ta metoda się sprawdza jeśli naszym celem jest zaliczenie sprawdzianu, a nie efektywna i długotrwała nauka języka obcego. Oczywiście do każdego należy wybór najlepszej dla niego metody nauki, ale jestem pewna, że niektórym z Was pomoce naukowe w postaci ręcznie zrobionych fiszek, przypadnie do gustu.




Pierwszą grupę środków pomocniczych mamy już za sobą, w najbliższym czasie ( o ile ten właśnie czas mi na to pozwoli) przejdziemy do drugiej grupy, czyli pomocy niemożliwych do skomercjalizowania ( i całe szczęście, w końcu nie wszystko jest na sprzedaż ).

Gdyby jednak ktoś koniecznie był zainteresowany tylko gotowymi fiszkami, poniżej przeklejam adresy stron wydawnictw albo sklepów, które taki gotowy produkt oferują :


http://www.fiszki.pl/

http://www.matras.pl/pons-fiszki-angielski-slownictwo-podstawowe.html 








No hay comentarios:

Publicar un comentario