sábado, 27 de julio de 2013

Co warto zabrać z sobą w podróż do Hiszpanii

              Jako że są wakacje i na pewno nikt nie myśli o nauce hiszpańskiego ( ani żadnego innego języka- i słusznie, wakacje są po to, żeby odciąć dopływ informacji do mózgu) zamiast kolejnych słówek albo gramatyki, chciałabym się podzielić z Wami obiektywno-subiektywnym zestawieniem rzeczy, w które warto się zaopatrzyć przed dłuższym pobytem w Hiszpanii.


Lista rzeczy przydatnych w Hiszpanii i tych, o których trzeba pamiętać przed wyjazdem:

Artykuły biurowe: szczególnie długopisy i zeszyty, które, nie wiedzieć czemu, są w Hiszpanii koszmarnie drogie. Oczywiście jadąc na wakacje, jest to zupełnie zbędny wydatek, ale już w przypadku wyjazdu na Erasmusa (biorąc pod uwagę wysokość, a raczej skromność stypendium) staje się wydatkiem całkiem zalecanym.

Leki przeciw grypie/przeziębieniu: argument pierwszy jest taki, że oczywiście są droższe niż w Polsce, argument drugi natomiast jest związany bardziej z polityką zdrowotną danego kraju. Otóż lekarze w Hiszpanii nie są tak skłonni jak w Polsce do przepisywania antybiotyków ani leków ciężkiego kalibru na pierwszej wizycie. Niezależnie od regionu, w którym jesteście, możecie być pewni, że w przypadku grypy/przeziębienia zgłoszonych u lekarza, każe Wam brać paracetamol i popijać ciepłym mlekiem z dodatkiem miodu w związku z czym, zamiast próbować skuteczność karty EKUZ zagranicą, wystarczy w zupełności zaopatrzyć się albo w pokłady paracetamolu, albo w bardziej polskie leki jeszcze przed wyjazdem.

Herbata i mały czajnik elektryczny: jak powszechnie wiadomo w krajach typu Francja, Włochy, Hiszpania czy Portugalia herbata jest napojem mało docenianym i mało popularnym. Prawdę mówiąc: amatorzy herbaty są postrzegani jako dziwacy w związku z tym po pierwsze: w sklepach znajdziemy zaledwie trzy albo cztery rodzaje herbaty, które w dodatku mają dziwny (w porównaniu z polskimi) smak. Po drugie: w większości hiszpańskich mieszkań (również tych do wynajęcia) próżno szukać czajników elektrycznych do produkcji wody na herbatę, ponieważ (tak, tak) Hiszpanie podgrzewają wodę (i wszystko inne) w mikrofalówce. Możecie sobie wyobrazić poziom wrzenia z czajnika i ten z mikrofali, a w konsekwencji smak herbaty i podjąć słuszną decyzję.

Kosmetyki: tym razem nie chodzi o ceny, ale o wybór. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do nieskończonej ilości szamponów, balsamów, odżywek od których uginają się półki Rossmana. Problem jednak polega na tym, że w Hiszpanii nie ma Rossmana, ani niczego podobnego. W związku z czym do wybory mamy kosmetyki z supermarketu, albo te z Sephory tudzież Douglasa.
Oczywiście w niektórych miastach można znaleźć pojedyncze prywatne drogerie, niemniej jednak tym, którym nie chce się szukać, polecam zakupy przedywyjazdowe w Polsce.
Kosmetykiem, który warto kupić w Polsce jest mleczko/krem do opalania, które u nas  nie są tanie, ale ponieważ są dosyć popularne, kosztują o wiele mniej niż w Hiszpanii.



Poduszka/Jasiek: poziom konieczności zakupu/ przewozu tego przedmiotu z Polski zależy od tego, jak bardzo Wam jest obojętna kwestia snu. Hiszpańskie poduszki (ani sposób ścielenia łóżka) w niczym nie przypominają polskich, gdyż mają formę " miękkich wałków" i , przynajmniej moim zdaniem, są o wiele mniej wygodne niż polskie poduszki, dlatego też mały jasiek w Hiszpanii jest szczególnie przydatny.

Soczewki kontaktowe: są o wiele droższe niż w Polsce, dlatego warto zaopatrzyć się w zapasowe sztuki, żeby niepotrzebnie nie przepłacać. Natomiast nie opłaca się zupełnie wieźć zapasowego płynu do soczewek, gdyż jego cena (około 9-10 euro zależnie od marki) jest zbliżona do polskich warunków.

Co  trzeba i warto wiedzieć jadąc lub będąc w Hiszpanii:

Idąc do banku, trzeba iść rano: Nie wiadomo z jakiego powodu banki w Hiszpanii są otwarte od 8.00 do 13.00, 14.00 w związku z tym szczególnie jeśli ktoś jest na praktykach Erasmus w Hiszpanii, musi się liczyć z tym, że będzie trzeba wziąć dzień albo parę godzin wolnego, żeby załatwić niezbędne formalności.
Wprawdzie raz w tygodniu banki mają "popołudniowy dyżur", niemniej jednak, jak możecie sobie wyobrazić, wtedy są największe kolejki, więc może czasem warto jednak iść wcześniej.

Płacąc kartą zawsze trzeba pokazać dokument tożsamości: w Polsce teoretycznie też, jednak, jak jest w praktyce, wszyscy wiemy. Hiszpanie pod tym względem są o wiele bardziej zorganizowani i w zasadzie nie istnieje możliwość ominięcia tej zasady. Co więcej, jeśli nie damy dowodu tożsamości razem z kartą płatniczą, będą się na nas patrzeć co najmniej dziwnie.
Teoretycznie, jako obywatele UE, mamy pełne prawo posługiwać się dowodami osobistymi, jednakże w praktyce Hiszpanie wolą oglądać paszporty, więc jeśli ktoś chce uniknąć niepotrzebnych dyskusji, dla świętego spokoju lepiej od razu pokazać paszport.

Adres zamieszkania jest ważny w przypadku wizyty u lekarza: nawet jako obcokrajowiec musimy dostosować się do hiszpańskiego systemu opieki medycznej. Otóż, jeśli mamy potrzebę udania się do lekarza, mamy prawo iść tylko do tej przychodni, do której obszaru należy ulica, na której wynajmujemy mieszkanie. W większości przypadków, nie mamy bladego pojęcia o tym, do jakiego rejonu należy nasza ulica, ale w takim wypadku najlepiej zapytać o to właściciela mieszkania albo współlokatorów.
 Oczywiście udając się do lekarza, musimy mieć z sobą Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego, gdyż inaczej nie mamy podstawy do ubiegania się o poradę lekarską. 

Supermarkety lepiej odwiedzać przed weekendem: w przeciwieństwie do Polski supermarkety (i 95% reszty sklepów) są w niedziele zamknięte całkowicie, z kolei godziny otwarcia w soboty zależy od wielkości i polityki miasta/regionu, w którym jesteśmy.

Zdjęcie blokady SIM z telefonu: blokady SIM oczywiście trzeba się pozbyć, żeby móc używać hiszpańskiej karty bez potrzeby kupowania drugiego telefonu, niemniej jednak lepiej zrobić to w Polsce, gdyż po prostu zapłacimy o połowę mniej za tę samą czynność.

Papierosy: o ile w Polsce można je kupić dosłownie wszędzie (kioski Ruchu, supermarkety, małe sklepy spożywcze, stacje benzynowe itd itp) , o tyle w Hiszpanii trzeba się udać do estanco, czyli sklepu specjalizującego się w sprzedaży papierosów i akcesoriów tytoniowych, którego logo zazwyczaj wygląda tak:



 ( photo by Landahlauts on Flickr.com shared under the Creative Commons License consulted 28.07.2013)


Kiedy mijamy kogoś znajomego (czy to w pracy, czy sąsiada) niech Was nie zdziwi, że najprawdopodbniej usłyszycie coś w stylu:
adiós albo hasta luego. Bierze się to stąd, że Hiszpanie z jednej strony nie lubią próżni językowej, więc przechodząc obok drugiej osoby nie lubią milczeć, a z drugiej ponieważ chcą być praktyczni, zamiast standardowego "hola adiós" skracają ich wypowiedź tylko do formuły pożegnania. Warto pamiętać, że ta zasada dotyczy głównie osób, które słabo znamy (współpracownicy, sąsiedzi), gdyż oczywiście wśród przyjaciół takie sytuacje raczej nie mają miejsca.

Adres zamieszkania: w Hiszpanii system numeracji mieszkań jest nieco inny niż w Polsce, dlatego też wypisując adres podajemy numer budynku, numer piętra i numer mieszkania.

Na przykład, Calle San Quintín 15, 3º A, Salamanca 

Dlaczego jest to takie ważne? Wystarczy, że ktoś będzie chciał nam przysłać list, paczkę i polskim zwyczajem wpisze jedynie 15, 3, rzeczona przesyłka będzie krążyć po wszystkich sąsiadach, aż w końcu wróci na pocztę z powodu niemożności zidentyfikowania odbiorcy. W rzeczywistości 3 nie jest numerem mieszkania, ale piętra, a numer mieszkania to z reguły litery (najczęściej A, B, C lub D).

W hiszpańskich autobusach miejskich nie wolno jeść: mieszkańcom Polski przyzwyczajonym do pasażerów konsumujących kebaby w miejskich autobusach, zwyczaj ten może okazać się dziwny, a nawet lekko przesadzony. Niemniej jednak prawda jest taka, że hiszpańscy kierowcy nie zawahają się nawet i jeśli tylko zobaczą Was z jedzeniem (nawet z otwartą paczką chipsów), natychmiast poinformują Was, że albo musicie ją schować, albo iść pieszo.


Lista rzeczy, które w Hiszpanii nie są problemem:

Woda mineralna z butelki: woda z kranu w Hiszpanii jest o wiele lepszej jakości niż w Polsce, nie czuć w niej chloru, ani innych zanieczyszczeń, a zatem zamiast wydawać (albo nosić codziennie butelki) pieniądze na wodę mineralną, wystarczy kupić jedną butelkę i napełniać w razie potrzeby.

Godziny otwarcia sklepów: w przeciwieństwie do Polski w Hiszpanii jest zupełnie normalną rzeczą robić zakupy o 20.00 (niektóre sklepy odzieżowe, sklepy z pamiątkami, kioski), a nawet 21.00 (supermarkety, apteki). Niemniej jednak trzeba pamiętać, że niektóre są zamknięte 2-3 godziny po południu, chociaż w przypadku sklepów wielkopowierzchniowych ten zwyczaj zanika.



Sposób doładowania telefonu: jest wygodniejszy niż w Polsce, ponieważ polskie firmy telekomunikacyjne narzucają wysokość doładowania, podczas gdy w Hiszpanii wystarczy pójść do pierwszego lepszego kiosku lub punktu sprzedaży danego operatora, podać kwotę, za którą chcemy doładować, podać numer telefonu i zapłacić. Niemal natychmiast otrzymujemy powiadomienie o doładowaniu smsem. Jedyne warunki do spełnienia to posiadanie hiszpańskiego numeru (niestety z polską kartą sim niewiele da się zrobić) i podanie go w prawidłowy sposób, żeby przypadkiem nie doładować komuś innemu.

Znalezienie mieszkania: nawet jeśli z powodu kryzysu popularność mieszkań dzielonych z innymi ludźmi spada, zarówno liczba mieszkań do wynajęcia, jak i osób chętnych do dzielenia z kimś przestrzeni życiowej jest o wiele wyższa niż w Polsce. Dlatego też wyjeżdżając na Erasmusa nie ma co się martwić na zapas brakiem lokum, ponieważ z reguły nawet będąc w Hiszpanii na tydzień lub dwa tygodnie przed rozpoczęciem zajęć na uniwersytecie, mamy wystarczająco dużo czasu, żeby wynająć pokój czy też całe mieszkanie. 


Przechodzenie na czerwonym świetle: mimo że teoretycznie, tak jak w Polsce, przechodzenie na czerwonym świetle lub też w miejscu niedozwolonym jest niezgodne z prawem, w Hiszpanii takie wykroczenie nie jest sankcjonowane, dlatego też bez obaw można przechodzić w zasadzie wszędzie, pod warunkiem, że nic nie jedzie oczywiście. 

Szczegóły, o których warto pamiętać szukając pracy w Hiszpanii

Zdjęcie w CV: o ile w Polsce ta kwestia zależy tak naprawdę od indywidualnego podejścia czy to pracodawcy, czy pracownika, o tyle w Hiszpanii dodawanie swojego aktualnego zdjęcia do curriculum vitae jest sprawą na tyle oczywistą, że w zasadzie nie ma opcji, aby tego zdjęcia nie dodać, gdyż tym samym hiszpańskiemu pracodawcy może się ten fakt wydać dziwny i może nie zechcieć się z Wami skontaktować. Warto więc o tym pamiętać, zanim zupełnie niepotrzebnie zmniejszycie swoje szanse na znalezienie pracy w tym kraju.

4 comentarios:

  1. Ja bym pamiętała jeszcze o repelentach na komary. Potrafią popsuć wakacje a nie zawsze da sie je upić (w moim przypadku były wyprzedane...).

    ResponderEliminar
  2. Bardzo słuszna uwaga, chociaż, jeśli chodzi o komary, akurat z mojego doświadczenia wynika, że mogą być nawet bardziej dokuczliwe w Polsce niż w Hiszpanii ;)

    ResponderEliminar
  3. Witam co do leków to się nie zgodzę. Ja byłam tu przeziębiona i dostałam na pierwszej wizycie antybiotyk i jakieś syropy. Co do herbat fakt nie jest sławna, ale macie duży wybór w marketach i są dobre. Poza tym macie różne herbaciarnie i teraz sklepy ze zdrową żywnością, gdzie też jest wybór spory. Co do szamponów to są także inne drogerie i da się przeżyć bez rossmana. A supermarkety radziłabym odwiedzać tak w tygodniu, bo przed weekendem a najbardziej sobota to możecie postać w kolejkach do kas;)

    ResponderEliminar
  4. Dziękuję za komentarz.Jak widać wszystko zależy od miasta i lekarza. W Salamance nie przebiega to w ten sam sposób. Jeśli chodzi o herbatę, choć oczywiście jest to subiektywne odczucie zarówno moje, jak i mojego hiszpańskiego małżonka, te dostępne w Hiszpanii są gorszej jakości niż te znane nam z Polski i chyba to nie jest kwestia jakości wody, bo ta akurat jest o niebo lepsza w Hiszpanii. Oczywiście, że da się przeżyć bez Rossmanna (jak i bez wielu innych rzeczy) niemniej jego brak, przynajmniej na początku jest zauważalny dla turysty lub emigranta (choćby czasowego jak w przypadku wielu studentów Erasmusa, których miałam okazję swego czasu poznać) z Polski.

    ResponderEliminar